poniedziałek, 30 grudnia 2013

Ile waży koń trojański?

Zapewne tytuł mojego posta kojarzy Wam się z filmem z 2008 roku - "Ile waży koń trojański?"
Przyznam szczerze, że nigdy nie obejrzałam tego filmu od początku do końca. Kilka tygodniu temu, gdy leciał w telewizji mignęła mi tylko końcówka filmu, która bardzo mnie poruszyła i nasunęła mi na myśl pewną refleksję.

Źródło
Nie będę Wam streszczać całego filmu, zresztą tak jak mówię, nie widziałam go w całości, więc mogłam źle zrozumieć fabułę filmu. Wstępnie powiem tyle, że główna bohaterka Zosia, która wiedzie szcześliwe życie u boku drugiego męża wychowując córkę z pierwszego małżeństwa, zastanawia się czemu nie poznała swojego ukochanego wcześniej - mogłaby wtedy uniknąć pierwszego małżeństwa, które się nie udało. W dniu swoich urodzin wypowiada życzenie, że chciałaby cofnąć czas i wcześniej poznać swojego męża. Życzenie się spełnia. Jednak wcale nie jest tak kolorowo jak jej się wydawało, że będzie. Trafia w czasy komunizmu, jej ukochany jej nie zna, nie poznaje i nie wierzy w to, co ona mówi o ich małżeństwie, dodatkowo jest związany z inną kobietą. Jej córka również nie istnieje a ona żyje ze swoim pierwszym mężem, którego nie kocha. Film kończy się oczywiście szczęśliwie, Zosia wraca do swoich czasów, do męża i córeczki.
Zosia niestety nie doceniała tego co ma i chciała zmienić swoją przeszłość, a przecież nic nie dzieje się bez przyczyny. Gdyby poznała swojego ukochanego wcześniej, nigdy nie narodziłaby się jej córeczka. O mały włos a mogłaby stracić i ukochanego i córeczkę, która przecież jest dla niej najważniejsza na świecie.

Moja refleksja jest taka: doceniajmy to co mamy! Nie żałujmy tego co było, bo nawet jeśli coś nam w życiu nie wyszło, to nie stało się tak bez przyczyny. Każdy błąd można naprawić ucząc się przy tym czegoś nowego. Z każdej sytuacji jest wyjście i zawsze po burzy musi pojawić się słońce:) Nawet jeśli ta burza bardzo długo trwa... Doceniajmy to co mamy, doceniajmy rodzinę, chłopaka, szkołę, pracę, czas wolny, wszystko. Bo tak naprawdę nigdy nie wiemy kiedy możemy kogoś lub coś stracić. Wiem, że to łatwo powiedzieć, ale żeby nie być gołosłowna powiem na własnym przykładzie, że ja niestety często nie doceniam tego co mam, chciałabym ciągle więcej, ciągle czegoś innego, zazdroszczę innym tego, czego sama nie mam, ale cały czas uczę się, żeby doceniać każdą chwilę z bliskimi nawet jeśli daleka jest ona od ideału. Być może ta chwila, które wydaje nam się daleka od ideału jest najlepszą rzeczą jaka może nas spotkać, bo spędzamy ją z kimś wyjątkowym. Może mój post skłoni Was do refleksji, zwłaszcza w tym okresie świąteczno-noworocznym i może tak ja ja postawicie sobie za cel docenianie swojego życia i swoich bliskich.

Moje najważniejsze postanowienie noworoczne brzmi: DOCENIAJ TO CO MASZ!

A ile waży Wasz koń trojański? Jak to jest z tym docenianiem tego co mamy?
Mam nadzieję, że podzielicie się ze mną swoimi przemyśleniami.

Pozdrawiam Was, Margaritess. :)

niedziela, 29 grudnia 2013

Zapachowo

W tym poście chcę Wam pokazać jakie dobrocie znalazłam pod choinką:) Od dawna chciałam powiększyć swoją kolekcję wosków Yankee Candle, ale jakoś do zakupu ich było mi nie po drodze. Mój chłopak wyszedł mi naprzeciw i podarował mi między innymi właśnie kilka wosków:) Prezenty kosmetyczne pokażę Wam w poście o nowościach kosmetycznych, pozostałymi podarunkami nie będę Was zamęczać:)







W innej paczce znalazłam jeszcze granulki zapachowe


Wszystkie zapachy bardzo mi się podobają i już nie mogę sie doczekać aż zacznę je palić w kominku:) Miałyście któryś z tych zapachów?

Pozdrawiam, Margaritess. :)

piątek, 27 grudnia 2013

Święta, Święta

Święta minęły mi tak szybko, że nawet nie zdążyłam się nimi dobrze nacieszyć:( Chociaż spędziłam jej w miłym, rodzinnym gronie nie ukrywam, że do pełni szczęścia brakowało mi śniegu. Od Mikołaja dostałam wspaniałe prezenty, które w 100% trafiły w mój gust i potrzeby. Jednym z nich pochwalę się Wam w następnym poście:) Dzisiaj chcę Was uraczyć kilkoma zdjęciami z moich Świąt, mam nadzieję, że nie zanudzam Was świątecznymi postami, bo to już trzeci z kolei z tej serii :)


Tyle prezentów było u mnie pod choinką:)

To mój stroik

A to już moje prezenty:)





A Wam jak minęły Święta? Brzuszki pełne?:)


Buziaki, Margaritess. :)

wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt!

Wreszcie nadeszły długo wyczekiwane Święta Bożego Narodzenia. Życzę Wam, aby były one piękne, spokojne, rodzinne i radosne. Aby kolacja wigilijna była smaczna a prezenty wymarzone:) Niech te Święta będą jedyne w swoim rodzaju i magiczne. Rozkoszujcie się nimi, spędzajcie czas z bliskimi i cieszcie się chwilą. 




Spokojnego Bożego Narodzenia:)

Pozdrawiam Was świątecznie, Margaritess. :)

niedziela, 22 grudnia 2013

Gotowa na Święta!

W okresie przedświątecznym uwielbiam otaczać się rzeczami, które tworzą klimat Świąt. Słucham świątecznych piosenek i coraz bardziej czuję Święta:)
Dziś pokażę Wam rzeczy, które świadczą o tym, że Święta u mnie w domu juz tuż tuż:)

Kubek z Reniferem i Mikołajem:)

Świąteczny krem do rąk:)

Świąteczny zestaw o zapachu pomarańczy i imbiru:)


Świąteczne muffinki już gotowe:)
Świąteczna tapeta ustawiona:)

To tylko część rzeczy, dzięki którym Święta są coraz bliżej:) A jak jest u Was? Wszystko już gotowe?:)

Pozdrawiam świątecznie, Margaritess. :)

sobota, 21 grudnia 2013

Revlon, cielista kredka do oczu

Do tej pory nie używałam kredki na linię wodną, ale to chyba dlatego, że nie znalazłam żadnej fajnej, aż do tej pory. Na spotkaniu blogerek jednym ze sponsorów był sklep Selling Beauty, który podarował nam właśnie cielistą kredkę na linię wodną marki Revlon. Swoją drogą koniecznie zajrzyjcie do tego sklepu, są tam świetne markowe kosmetyki w bardzo niskich cenach. Muszę zrobić tam jakieś większe zakupy:)


Kredka jest naprawdę bardzo dobra. Z łatwością rysuję kreskę na lini wodnej, nie rozmazuje się ani podczas malowania ani później. Spokojnie wytrzymuje 8 godzin i cały czas wygląda tak jak zaraz po nałożeniu. Jest miękka, kremowa, ale nie aż tak, żeby się łamała, o nie! :) Pięknie otwiera oko, wygląda bardzo naturalnie.



Kolor jest idealny cielisty a nie biały, jak niektóre kredki, które właśnie są przeznaczone na linię wodną. Kredka nie łamie się podczas temperowania co mnie bardzo cieszy, bo już nie raz miałam sytuację, że nie mogłam zatemperować kredki, bo ciągle "czubek" odpadał.

Używacie kredek na linię wodną? Co myślicie o tej?

Pozdrawiam, Margaritess. :)

środa, 18 grudnia 2013

Czekolada na patyku

Słyszałyście kiedyś o czekoladzie na patyku? Ja przyznam szczerze, że nie. Kiedy na spotkaniu blogerek dostałyśmy od Chocolissimo właśnie taką czekoladę, bardzo się ucieszyłam i nie mogłam się doczekać kiedy jej spróbuję:)


poniedziałek, 16 grudnia 2013

Avon, Planet Spa, Odżywczy krem do rąk, stóp i łokci z masłem shea

Uwielbiam wszelkiego rodzaju kremy do rąk. Ręce kremuje kilka razy dziennie i z chęcią testuje nowe kremy choć niezmiennie moim ulubieńcem, do którego zawsze wracam jest regenerujący krem z Garniera. Dziś będzie o nowości (dla mnie nowości) z Avonu - Odżywczym kremie do rąk, stóp i łokci z masłem shea. 





Ten krem to zdecydowanie BALSAM do rąk:) Nie używałam go na stopy (choć powinnam), powiem Wam jak spisuje się na dłoniach. Jest bardzo treściwy, gęsty, ale bardzo dobrze się rozprowadza. Jest tłusty, długo się wchłania, ale w jego przypadku to zdecydowanie plus. Bardzo dobrze nawilża, wygładza i regeneruje dłonie. Jest idealny po peelingu, bo jeszcze lepiej się wchłania i jeszcze bardziej odżywia. Pięknie pachnie, zapach jest intensywny i długo się utrzymuje na skórze. Mam również balsam z tej samej serii o tym samym zapachu i również świetnie nawilża (niebawem będzie o nim post). Jest wydajny, gdyż nie trzeba go dużo nałożyć, aby spełniał swoje zadanie. Jego cena to około 20 zł, warto polować na promocje:)








Ten balsam jest świetny i z całego serca mogę Wam go polecić. Z racji na jego tłustą konsystencję, polecałabym go używać na noc:)

Co o nim sądzicie?:)

Buziaki, Margaritess. :)

piątek, 13 grudnia 2013

Eveline, Nawilżający peeling do rąk

Nigdy nie używałam peelingów do rąk, bo myślałam, że jest mi to niepotrzebne. Sądziłam, że moja delikatna i podatna na uszkodzenia skóra dłoni może zostać podrażniona przez peeling. Kiedy na spotkaniu blogerek dostałam nawilżający peeling do rąk z ekstraktem z wanilii 8 w 1 od Eveline pomyślałam, że to świetna okazja, aby wypróbować go na swoich dłoniach.


Skład: Aqua, Glycerin, Polyethylene, Cetyl Alcohol, Caprylic/Capric, Trygliceryde, Urea, Glycine Soja Oil, Sodium Polyacrylate, Hyaluronic Acid, Butyrospermum Parkii Butter, Prumus Amygdalus Dulcis Oil, Betaine, Ceteareth-20, Propylene Glycol, Dimethicone, Juglans Regia Shell Powder, Vanilia Planifolia Fruit Extract, Glycyrrhiza Glabra Root Extraxct, Theobroma Cacao Extract, Rosa Canina Fruit Extract, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Citrus Limon Extract, Mel Extract, Polysorbate 20, PEG-20Glyceryl Laurate, Tocopherol, Linoleic Acid, Retinyl Palmitate, Methylchloroisothiasolinone, Methylsothiasolinone, DMDM Hydation, Parfum, Cl 16255:1.

Peeling ma nam zapewnić kompleksowe działanie 8 w 1:


1. Skutecznie i delikatnie złuszcza martwe komórki naskórka.

2. Niweluje suchość i szorstkość skóry.
3. Wygładza nierówności.
4. Głęboko nawilża i odżywia.
5. Intensywnie regeneruje i odmładza.
6. Przywraca sprężystość i elastyczność.
7. Rozjaśnia przebarwienia i poprawia koloryt.
8. Koi i łagodzi podrażnienia.


Peeling w 100% spełnił moje oczekiwania oraz to co obiecuje producent. Faktycznie bardzo dobrze złuszcza martwy naskórek z dłoni nie podrażniając ich przy tym. Skóra jest gładka, mięciutka i przyjemna w dotyku. Jest również nawilżona, choć ja po peelingu lubię użyć czegoś mocniejszego, masła do rąk z Avonu o którym będzie w następnym poście. Zdecydownie po tym produkcie znika szorstkość i suchość z moich rąk, nie są ściągnięte tylko elastyczne. Nie wiem czy koi i łagodzi podrażenia, bo nie używam go kiedy na moich dłoniach dzieje się coś złego. Rozjaśnienia przebarwień też jak na razie nie zauważyłam.



Konsystencja peelingu jest kremowa, dość gęsta. Peeling posiada bardzo drobno zmielone drobinki, prawie w ogóle niewidoczne. Jednak po rozsmarowaniu go na dłonie, zdecydowanie czuć te drobinki, które są ostre i świetnie peelingują, ale podkreślę poraz kolejny, że abasolutnie nie podrażniają dłoni. Zapach ma bardzo przyjemny, waniliowy, który pozostaje na dłoniach:)
Osobiście jestem bardzo zadowolona z tego peelingu i na pewno go kupię, tylko nie widziałam go w Rossmanie, wiecie może gdzie go można dostać?
Jego pojemność to 75 ml a cena to około 10 zł.

Znacie ten peeling? Co o nim sądzicie? Używacie w ogóle peelingów do rąk?:)

Pozdrawiam, Margaritess. :)

środa, 11 grudnia 2013

Avon, Kąpielowe konfetti `Płatki śniegu`


Kąpielowe płatki śniegu z Avonu są świetną alternatywą dla płynów do kąpieli i zdecydowanie umilają kąpiel. Rozpuszczają się w wodzie tworząc pianę i dają piękny zapach kwiatu lotosu.


Płatki są zamknięte w plastikowym pudełeczku i faktycznie wyglądają jak płatki śniegu:) Są w kolorze białym i fioletowym. Są miłe i mięciutkie w dotyku, pachną zarówno przed jak i po rozpuszczeniu.




Jak działają? Wrzucamy je do wody, mieszamy i powstaje piana:) Płatki szybko się rozpuszczają, rozpuszczając się mają kremową konsystencje. Naprawdę nie potrzeba ich wielu, aby uzyskać fajną pianę. No chyba, że chcecie mieć pianę aż po same brzegi wanny to wtedy polecałabym dodać ich wiecej - wtedy mogą być mało wydajne. Ich regularna cena to ponad 20 zł - jak dla mnie drogo jak na tego typu produkt i chociaż je uwielbiam to nie kupiłabym ich w tej cenie. W obecnym katalogu Avonu są za 8 zł - to już cena bardzo przystępna:) Myślę, że idealnie sprawdzą się na prezent :)


Na tym zdjęciu możecie zobaczyć jak wyglądają płatki podczas rozpuszczania. Pokazałam Wam to na malutkiej ilości - ze względu na słabe światło w mojej łazience, nie mogłam Wam pokazać jak wyglądają płatki i piana w wannie.


Tak wygląda piana z kilku płatków. Moim zdaniem całkiem niezła:)

Płatki nie brudzą wanny, całkowicie się rozpuszczają, nie pozostawiając żadnych grudek. Jakiś specjalnych właściwości pielęgnujących nie zauważyłam, ale ja po każdym myciu używam balsam. Zapach jest delikatny, ale równocześnie intensywny, ponieważ cały czas pachną podczas kąpieli. Nie wiem czemu ten produkt zbiera sporo negatywnych opinii - ja nie widzę w jego działaniu żadnych wad, poza ceną.

Jeżeli znacie ten produkt, to koniecznie podzielcie się swoją opinią:)

Buziaki, Margaritess. :)

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Yankee Candle, True Rose


Intrygujący, bogaty i aksamitny. . .tylko tak pachną specjalnie wyselekcjonowane idealnie czerwone róże. Zapach stworzony z naturalnych ekstraktów i olejków eterycznych. Idealny dla każdego kto chociaż raz zachwycił się idealnym wyglądem czerwonej róży oraz jej urzekającym bogatym zapachem. Tak właśnie pachnie Prawdziwa róża od Yankee Candle.

Lubię róże, lubię ich zapach, ale nie lubię zapachu kosmetyków czy innych produktów z dodatkiem róży. Kiedy trafiłam na ten wosk, powąchałam go przez opakowanie, spodobał mi się i postanowiłam, że go wypróbuję. Zapach przerósł moje oczekiwania:) Pachnie pięknie, jak prawdziwa, świeża róża! Zapach jest delikatny, ale równocześnie intesywny, roznosi sie po całym pokoju i ma się wrażenie, że gdzieś stoi wazon ze świeżo ściętymi różami :) Nie ma w nim nic z tych ciężkich, sztucznych zapachów, które można znależć w kosmetykach.




Koniecznie spróbujcie tego zapachu! Jedyną wadę jaką zauważyłam jest to, że wosk zabarwił mi troszkę kominek na czerwono, z poprzednimi zapachami tak mi się nie zdarzało. Ale wierzę, że z czasem to doczyszczę :)

Woski znajdziecie między innymi w sklepie internetowym http://www.goodies.pl/. Ceny wosków są naprawdę atrakcyjne a i przesyłka nie jest droga:)

Znacie ten zapach? Podoba Wam się?

Pozdrawiam, Margaritess. :)

czwartek, 5 grudnia 2013

Trzech ulubieńców listopada

Listopad minął mi bardzo szybko, ale to dobrze, bo zbliżamy się wielkimi krokami do Bożego Narodzenia:) W tym miesiącu szczególnie polubiłam trzy produkty, o których dzisiaj Wam trochę opowiem.

1. Joanna, Naturia, olejek do kąpieli i pod prysznic, wanilia i śmietanka


Zacznę od rzeczy podstawowej, bo od żelu pod prysznic, który bardzo mnie zachwycił. Zapach wanili i śmietanki jest po prostu obłędny! Aż chcę sie go zjeść:) Na zdjęciu tego za bardzo nie widać, ale ten żel jest dwufazowy, składa się z olejku i z tej śmietanki:) Przed użyciem należy go wstrząsnąć i uzyskamy podobny efekt jak na zdjęciu. Konsystencja jest rzadka, wodnista, ale żel bardzo dobrze się pieni i wystarczy użyć niewielką ilość, co jednak jest trudne, ponieważ przez swoją bardzo płynną konsystencje wypływa go więcej niż potrzeba. Z pewnością jeszcze do niego wrócę a Wam go serdecznie polecam!

2. Eveline, Nawilżający peeling do rąk


 Do tej pory nie używałam peelingu do rąk, gdyż myślałam, że nie jest mi to potrzebne oraz ze względu na moje problemy z dłońmi myślałam, że taki kosmetyk tylko podrażni moje dłonie. Ale gdy na spotkaniu blogerek dostałam ten peeling z chęcią zaczęłam go testować. Będzie o nim osobna recenzja, ale mimo krótkiego stosowania już mogę powiedzieć, że ten peeling jest świetny. Doskonale złuszcza martwy naskórek a jednocześnie nie podrażnia skóry, bo drobinki są małe, ale działają tak jak na leży. Dłonie po nim są niesmawocie gładkie i przyjemne w dotyku. Koniecznie spróbujcie peelingu do rąk, jeśli nigdy go nie stosowałyście. 


3. Avon, Planet Spa, Odżywczy krem do rąk, stóp i łokci z masłem shea



 Ten krem sprawdza się idealnie po peelingu, ponieważ świetnie nawilża i natłuszcza. Dłonie są miękkie, gładkie i doskonale nawilżone. Jest bardzo tłusty, długo się wchłania, pozostawia tłustą powłokę na skórze, więc teoretycznie posiada wszystkie cechy, których nie lubię w kremach do rąk :) ale uwielbiam go za jego działanie. Stosuję go zawsze po peelingu, na noc i z efektów jestem bardzo zadowolona.

Znacie te kosmetyki? Lubicie je?

Pozdrawiam, Margaritess. :)

wtorek, 3 grudnia 2013

Macie już swój?


Kalendarz adwentowy niezmiennie kojarzy mi sie z dzieciństwem. Co roku taki miałam:) Później przestałam go dostawać i jakoś o nim zapomniałam. Ale muszę się pochwalić, że zawsze wytrwale zjadałam tylko jedną czekoladkę na dzień. W tym roku postanowiłam powrócić do tradycji, więc dostałam taki kalendarz i zaczęłam odliczanie do Świąt:)

A Wy macie już swój kalendarz adwentowy? Czy raczej uważacie, że to dziecinne i już się w to nie bawicie?:)
Jestem ciekawa co o tym myślicie:)

Pozdrawiam, Margaritess. :)

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Kąpielowi umilacze

Która z nas nie lubi umilać sobie jesiennych i zimowych kąpieli jakimiś dodatkami, które będą ładnie pachnieć, robić pianę a najlepiej jeszcze, aby pielęgnowały skórę:) Dziś pokażę Wam trzy produkty, których aktualnie używam i które umilają moje kąpiele :)

Avon, Kąpielowe konfetti `Płatki śniegu`




Są to płatki śniegu do kąpieli, które rozpuszczają się w wodzie i robią naprawdę fajną pianę. Zrobię o nich oddzielny post, bo są godne uwagi. Tam też pokażę Wam jaką robią pianę.
Pięknie pachną przez całą kąpiel i faktycznie ją umilają:) Zapach nie utrzymuje się nie skórze. Płatki podczas rozpuszczania robią się kremowe, ale nie pielęgnują jakoś szczególnie skóry, jednak dla mnie to żadna wada, ponieważ nie tego oczekuje po produtkach do kąpieli:)

Avon, płyn do kąpieli, Wanilia i Figa



O tym płynie pisałam Wam niedawno TUTAJ tak więc nie będę się dużo rozpisywać. Zdcydowanie umila kapiel, ponieważ pięknie pachnie i dzięki niemu wanna jest pełna piany. Robi większą pianę niż płatki śniegu opisane wyżej, ale oba te produkty lubię tak samo mocno i używam ich na przemian. 

BeBeauty, Sół do kapieli


Moja jest o zapachu trawy cytrynowej i bambusa. Lubię jej używać jednak bardziej przypadły mi do gusty produkty, które robią pianę a z solą tego efektu nie uzyskam:) Sól posiada średniej wielkości kryształki, które są zabarwione na żółto. Szybko się rozpuszczają w wodzie, która przybiera kolor taki jak drobinki. Orzeżwiający zapach trawy cytrynowej unosi się z kąpieli, jednak nie jest tak intensywny jak zapach płynu do kąpieli lub płatków śniegu. Zapach oczywiście nie utrzymuje się na ciele, sól też nie pielęgnuje skóry, ale też jej nie wysusza. Zaliczyłam ją do umilaczy moich kąpieli, ponieważ mimo, że nie robi piany to zabarwia wodę i "coś" się w niej dzieje:) Ładnie pachnie i jest przyjemna w stosowaniu. 


Znacie któryś z moich umilaczy? A może podzielicie się pomysłami na to jak Wy się relaksujecie podczas kąpieli:)

Buziaki, Margaritess. :)