środa, 30 grudnia 2015

Nowości kosmetyczne

Już po Świętach, Gwiazdka rozdała prezenty, więc przyszedł czas, aby się nimi pochwalić :) A tak na poważnie, to moi bliscy wiedzą co lubię, dlatego co roku, oprócz innych prezentów, dostaję też kosmetyki, żeby później mieć co testować :) Dzisiaj chciałam Wam pokazać jakie nowości kosmetyczne znalazły się w mojej łazience.

Cztery pory roku, Zimowy krem do rąk regenerujący, żurawina i miód oraz zimowy peeling do rąk żurawina i sól morska
Perfumy Celine Dion, Sensational, piękny zapach, zawsze dostaje go od chłopaka :)
Zestaw Nivea - kremowy żel pod prysznic oraz wygładzające mleczko do ciała
Neutrogena, kremy do rąk
Perfecta Spa, peeling cukrowy oraz masło do ciała jagodowa muffinka ;)
Avon, płyn do kąpieli bałwanek, Spiced Cranberry & Orange, Isana, suchy szampon

Płyn do kąpieli bałwanek oraz suchy szampon nie są dla mnie nowościami, ale bardzo je lubię i cieszę się, że dostałam je ponownie :) Reszta kosmetyków, poza perfumami, to dla mnie nowości, nigdy ich nie używałam i cieszę się, że będę mogła je przetestować :)

Znacie któryś z tych kosmetyków? Używałyście ich? Jakie macie o nich zdanie?
A co Wy dostałyście pod choinkę? :)

Buziaki, Margaritess. :)

niedziela, 27 grudnia 2015

Po Świętach

Witam Was po kilkudniowej przerwie! To chyba najdłuższy okres przez który nie było mnie na blogu. Grudzień był dla mnie pracowitym i stresującym miesiącem a przygotowania do Świąt pochłonęły mnie bez  reszty, zwłaszcza, że w tym roku wszystko spoczywało na moich barkach. Dodatkowo trudna sytuacja rodzinna uniemożliwiła mi nawet złożenie Wam życzeń świątecznych. Mam nadzieję, że Wasze Święta upłynęły Wam radośnie, miło i rodzinnie. Moje Święta, mimo wszystko, były miłe i rodzinne. Dziś pokażę Wam kilka zdjęć z moich Świąt :)
Pakowanie prezentów
 Moja choineczka
 Przygotowania do Wigilii
 Świąteczne serwetki
 Podkładka pod kubek
 Bombeczka :)
 Moje wypieki
 Ubranko na butelkę :)
Prezenty, prezenty
 Nawet w łazience zrobiło się świątecznie :)
 Moja nowa, piękna bombka
 Kolejne ozdoby
 Takiego lizaka dostałam pod choinkę :)
 Świąteczne śniadanie
Mam nadzieję, że obejrzeliście zdjęcia do końca :) Dajcie koniecznie znać jak Wy spędziłyście Święta. Byłyście w domu a może gdzieś na wyjeździe? Czekam na Wasze komentarze ♥

Buziaki świąteczne, Margaritess. :)

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Yankee Candle, Winter Glow

Po krótkiej przerwie wracam do Was z opisem zimowego wosku Yankee Candle, Winter Glow. Niestety za oknem jest raczej wiosna niż zima, przez co Święta tracą swój niepowtarzalny klimat, dlatego trzeba ratować się zapachami, które mogą przywołać na myśl zimę :)
Yankee Candle, Winter Glow
Wosk ze świątecznej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic o „chrupiącym” zapachu zamarzniętych gałęzi drzew i świerkowych igieł, rozświetlonych bursztynowymi promieniami zimowego słońca.
Yankee Candle, Winter Glow
Opis brzmi  bardzo ciekawie i tak naprawdę nie mija się z prawdą. Wosk jest bardzo miękki i się kruszy, co widać na zdjęciu. Ma intensywny, trochę perfumowany zapach. Ten wosk pachnie choinką, prawdziwą zieloną choinką oraz zimą. Zapach jest cudowny i trochę ciężko mi go opisać, gdyż jest wyjątkowy.
Yankee Candle, Winter Glow
Wąchając go, faktycznie przychodzą mi na myśl drzewa ze śniegiem na igłach, iskrząca żywa choinka, migające lampeczki. Ten zapach kojarzy mi się z chwilą przed Wigilią, kiedy trwa jeszcze ostatnia krzątanina, w tle lecą kolędy a cała rodzina uśmiechnięta siada do stołu.
Yankee Candle, Winter Glow
Winter Glow to świeży, wręcz mroźny zapach. Nie wiem jak ktoś zamknął prawdziwą zimą w wosku :) Zapach jest intensywny i trwały, pachnie długo i mocno, ale jednocześnie nie jest zbyt nachalny i nie nudzi się zbyt szybko. Na pewno będą go palić w ta Wigilię :) Serdecznie go Wam polecam! Wosk znajdziecie jak zawsze na goodies.pl, jest dostępny TUTAJ.
Yankee Candle, Winter Glow
Yankee Candle, Winter Glow
Znacie ten zapach? Podoba Wam się?

Buziaki, Margaritess. :)

czwartek, 17 grudnia 2015

Lirene, Kremowy żel pod prysznic, Wild Blueberry

Żel pod prysznic to taka podstawowa rzecz, o której większość blogerek nie ma ochoty się wypowiadać. No bo co pisać o żelu? Ważne, żeby dobrze mył i przy okazji przyzwoicie pachniał. Ja się z tym zgadzam, nie oczekuję od żelu pod prysznic nie wiadomo jakich właściwości, ale jeżeli trafię na żel, który w jakiś sposób skradnie moje serce, to chcę się tym z Wami podzielić. Takim żelem jest Lirene, kremowy żel pod prysznic, Wild Blueberry.  
Lirene, Kremowy żel pod prysznic, Wild Blueberry
Muszę przyznać, że szata graficzna przyciąga oko i to właśnie dlatego zwróciłam uwagę na ten żel :)Zapach jest przecudowny. Pachnie jak słodka jagoda lub borówka. Jest intensywny, ale nie duszący. Pozostaje przez jakiś czas na skórze a w łazience pachnie nim jeszcze długo po kąpieli.
Lirene, Kremowy żel pod prysznic, Wild Blueberry
Żel ma kremową, dość rzadką konsystencję, która czasem lubi spłynąć z gąbki, ale mimo wszystko żel jest bardzo wydajny. Dobrze się pieni, łatwo go spłukać, nie przesusza skóry ani nie podrażnia. Nie jest tłusty.
Lirene, Kremowy żel pod prysznic, Wild Blueberry
Zachwycił mnie swoim zapachem a później działaniem, bo naprawdę bardzo przyjemnie mi się go używa. Za 390 ml w promocji zapłaciłam 10 zł, bez promocji kosztuje około 13 zł. Na pewno do niego wrócę i wypróbuje też jego inne wersje zapachowe.

A Wy znacie ten żel? Używałyście go? Czekam na Wasze komentarze ♥

Buziaki, Margaritess. :)

wtorek, 15 grudnia 2015

Nowości książkowe

Bardzo lubię czytać i moja biblioteczka coraz bardziej się powiększa :) Ostatnio udało mi się kupić kilka książek i tym samym zrobiłam sobie zapas na najbliższe wolne wieczory. Chciałam pokazać Wam te książki i zachęcić do zainteresowania się nimi, bo wydają się bardzo ciekawe.

piątek, 11 grudnia 2015

Projekt denko listopad-grudzień

Wracam z regularnym pokazywaniem zużytych opakowań. Ostatni projekt denko pojawił się miesiąc temu i od tego czasu udało mi się skończyć kilka kosmetyków i dziś Wam je pokażę. Trochę się tego nazbierało, więc przechodzę od razu do omawiania :)
1. Lirene, Żurawinowy peeling cukrowy 
Cudowny peeling, na pewno jeszcze do niego wrócę. Zapach ma cudowny a działanie idealne. Bardzo dobrze złuszcza martwy naskórek, skóra jest po nim gładka i miękka. Drobinki są dość duże i mocne. Nie podrażnia oraz nie uczula. Więcej pisałam o nim TUTAJ. 
2. Avon, Senses, Tropikalny scrub do ciała
Ten peeling znalazłam w swoich zapasach kosmetycznych, nie wiem czy jest jeszcze dostępny w katalogu. Dobrze się u mnie sprawdził, choć był bardzo delikatny. Radził sobie ze ścieraniem martwego naskórka, ale nie tak dobrze jak peeling z Lirene. Zapach był przyjemny, cytrusowy. Jeżeli się na niego natchniecie to warto spróbować, zwłaszcza jeśli wolicie delikatniejsze peelingi.
3. Perfecta, Moc minerałów, Wygładzający żel do mycia twarzy z mikrogranulkami 
Bardzo fajny żel do mycia twarzy. Polubiłam go tak bardzo, że mam już kolejne opakowanie. Dokładnie oczyszcza twarz, usuwa wszelkie zanieczyszczenia oraz resztki makijażu. Jest przy tym delikatny, bo nie podrażnia ani nie ściąga skóry. Twarz jest po nim oczyszczona, miękka i odświeżona. Polecam. Moją recenzję możecie przeczytać TUTAJ
4. Isana Professional, Odżywka Repair Nutrition do włosów mocno uszkodzonych i łamliwych
Według mnie to średnia odżywka, nie zrobiła krzywdy moim włosom, ale też im szczególnie nie pomogła. Na początku sprawiała, że moje włosy były szorstkie i matowe, później nieco się polepszyła, ale nie było rewelacji. Raczej do niej nie wrócę. Pisałam o niej TUTAJ.
5. Nivea, Intense Repair, odżywka do włosów suchych lub zniszczonych
Odżywki z Nivea to moje ulubione odżywki, bardzo lubię Long Repair a ta była do niej bardzo dobrze. Włosy po niej cudownie pachną, są miękkie, gładkie, lśniące i dobrze się rozczesują. Czego chcieć więcej :)
6. Ziaja, mleczko nagietkowe
Bardzo dobry kosmetyk. Wiem, że jest wiele przeciwniczek mleczek do demakijażu, ale jeżeli należycie do tej grupy, która lubi mleczka, to koniecznie wypróbujcie te z Ziaji :) Używałam ogórkowego, nagietkowego i chyba rumiankowego i każde dobrze się u mnie sprawdziło. Dobrze zmywają makijaż, nie podrażniają oczu, nie szczypią i nie pozostawiają tłustej powłoki czy mgły na oku. Polecam! 
7. Avon, Senses, Żel pod prysznic Andalusian bliss
Ten żel jest cudowny! Pachnie obłędnie, zapach pozostaje na skórze, dobrze oczyszcza, ładnie się pieni. Żel nie wysusza ani nie podrażnia skóry. Koniecznie spróbujcie, bo zapach jest piękny :)
8. Avon, Naturals, Zapachowa mgiełka do ciała, Marakuja i peonia
Jak wiecie, bardzo lubię mgiełki do ciała z Avonu. Są niedrogie, ładnie pachną, zapach nie utrzymuje się jakoś długo, ale fajnie odświeżyć się nimi w ciągu dnia. Ten zapach przypadł mi do gustu i z chęcią jej używałam. Niestety pod koniec zawsze mocno czuć alkohol, ale to tylko gdy mgiełki zostanie już bardzo mało.
9. Cztery pory roku, Krem do rąk i paznokci glicerynowy
Fajny, dobry i niedrogi krem do rąk. Ładnie pachnie, nawilża i natłuszcza dłonie raz niweluje ich szorstkość. Zapach przyjemny, krem dość szybko się wchłania, na pewno warto po niego sięgnąć :)
10. Luxury Paris, Luksusowy krem-serum do raj i paznokci oraz luksusowy krem-maska do rąk i paznokci
Oba te kremy dobrze się u mnie sprawdziły i mogę je Wam polecić. Zapach mają obłędne :) Dobrze nawilżają dłonie, w miarę szybko się wchłaniają, nie pozostawiają tłustego filmu. Moje dwie recenzję możecie przeczytać TUTAJ oraz TUTAJ.

To już wszystkie kosmetyki, które udało mi się zużyć w tym miesiącu. Znacie któryś z nich? Używałyście któryś z tych kosmetyków? Czekam na Wasze komentarze ♥

Pozdrawiam, Margaritess. :)

środa, 9 grudnia 2015

Yankee Candle, Christmas Memories

Dziś będzie o typowo świątecznym wosku Yankee Candle. Ten wosk dostałam chyba w tamtym roku i dopiero teraz go odpaliłam. Pewnie zastanawiacie się dlaczego tak długo z nim zwlekałam, ale o tym napiszę Wam za chwilę. Wosk wygląda prześlicznie a ta naklejka przywołuje na myśl Boże Narodzenie.
Yankee Candle, Christmas Memories
Wosk z okolicznościowej linii zapachowej Yankee Candle z serii Classic. Wyczuwalne aromaty: pierniki, cynamon oraz prażone orzechy laskowe.
Yankee Candle, Christmas Memories
Jak widzicie po opisie, dominująca nutą w tym wosku jest cynamon. Nieszczególnie przepadam za cynamonem oraz korzennymi zapachami, dlatego właśnie obawiałam się tego zapachu i długo go nie odpalałam. Zapach przez opakowanie był bardzo intensywny, gryzący w nos i mocno cynamonowy, więc trochę mnie odstraszał :) Jednak robiłam niedawno porządki w swoich zapasach i postanowiłam dać mu szansę.
Yankee Candle, Christmas Memories
Zapach na początku był mocno wyczuwalny, później nieco osłabł, było go czuć dopiero jak weszło się z powrotem do pomieszczenia gdzie się palił. Na szczęście po odpaleniu okazało się, że nie jest to tak mocno cynamonowy zapach jak myślałam. Wyczuwam w nim trochę cynamonu, miodu, goździki.
Yankee Candle, Christmas Memories
Niestety zapach jest trochę duszący i przy długim paleniu w małym, zamkniętym pomieszczeniu może przytłaczać. Mimo, że jest to ładny zapach, to nie da się ukryć, że jest to korzenne, mocne połączenie, które nie każdemu będzie odpowiadać.
Yankee Candle, Christmas Memories
Ten wosk miło mnie zaskoczył, ale nie został moim ulubieńcem. Na pewno będę go palić, ale muszę mieć odpowiedni nastrój, by po niego sięgnąć :) Wosk możecie kupić na goodies.pl, jest dostępny tutaj - KLIK.

Znacie ten zapach? Podoba Wam się?

Buziaki, Margaritess. :)

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Avon, Preparat do demakijażu oczu z odżywką

Każda z nas wie, że demakijaż oczu i twarzy to podstawa pielęgnacji cery. Nie wyobrażam sobie pójść spać z makijażem na twarzy czy tuszem na rzęsach. Wypróbowałam już kilka preparatów do demakijażu i u mnie najlepiej do oczu sprawdza się mleczko a do twarzy tonik lub młyn micelarny. Do tej pory używałam mleczka do demakijażu z Ziaji, które bardzo lubię i polecam, ale ostatnio przerzuciłam się na preparat do demakijażu oczu z odżywką z Avon. 
Mleczko do demakijażu Avon
Ten kosmetyk nie jest dla mnie nowością, ponieważ używałam go już kilka lat temu - na początku mojej przygody z makijażem i pamiętam, że bardzo dobrze się u mnie sprawdzał. Później oczywiście zaczęłam eksperymentować z płynami micelarnymi i innymi mleczkami i tak trafiłam na Ziaję i już przy niej zostałam. Ale jakiś czas temu skończyło mi się mleczko z Ziaji, zapomniałam kupić nowe i musiałam pożyczyć od mamy właśnie mleczko do demakijażu Avon i przypomniałam sobie dlaczego tak bardzo je lubiłam i postanowiłam do niego wrócić.
Mleczko do demakijażu Avon
Mleczko ma dość rzadką, białą konsystencję. Ma przyjemny, nie nachalny zapach. Otwór, przez który dozujemy mleczko ( wiem, że tego na zdjęciu nie widać za bardzo ) ma odpowiednią wielkość, przez którą nie wypływa za dużo produktu. Wystarczy naprawdę niewielka kropelka, aby zmyć jedno oko, ale zaznaczam, że mój makijaż oka ogranicza się do tuszu niewodoodpornego oraz czasami cienia, więc jak macie mocniejszy makijaż to możliwe, że trzeba będzie użyć więcej mleczka :)
Mleczko do demakijażu Avon
Mleczko do demakijażu Avon sprawdza się u mnie super, nawet lepiej niż mleczko z Ziaji. Bardzo dobrze i szybko usuwa makijaż oczu. Mimo, że jest dość tłuste ( w końcu musi sobie poradzić z różnymi kosmetykami, które mamy na powiece ), to nie pozostawia tłustej powłoczki na oku oraz nie pozostawia tak zwanej mgły, która występuje po niektórych tego typu preparatach. Nie podrażnia moich oczu, nie uczula i co ważne nie szczypie w oczy! Oczywiście nie wkładałam mleczka do oka, by to sprawdzić, ale podczas wykonywania demakijażu zdarza mi się otworzyć oko i mleczko mnie nie szczypie.

Mleczko do demakijażu Avon według mnie jest bardzo dobre i godne polecania i zachęcam Was do jego wypróbowania. Jego pojemność to 150 ml a cena to około 10 zł. Jednak pamiętajcie, że każda z nas jest inna i to co sprawdza się u mnie niekoniecznie sprawdzi się u Was. Zaznaczam, że moje oczy nie są szczególnie wrażliwe.

Znacie to mleczko? Używałyście go? Jakie macie o nim zdanie?

Pozdrawiam, Margaritess. :)

sobota, 5 grudnia 2015

Zimowe woski Yankee Candle

Ostatnio zamówiłam kilka nowych wosków Yankee Candle, co by jeszcze bardziej uzupełnić swoją kolekcję :) Skusiłam się na typowo zimowe zapachy, zarówno z poprzedniej jak i obecnej kolekcji. Jak na razie jeszcze ich nie paliłam, ale recenzję na pewno się ukażą. Na razie mogę powiedzieć tyle, że wszystkie przypadły mi do gustu :)
 Red Apple Wreath był dostępny już w tamtym roku
 Snow in Love to także zapach z tamtego roku
 Winter Glow pojawiło się w tym roku
 Fireside Treats jest chyba dostępny przez cały rok. Polowałam na Merry Marshmallow, ale jest niedostępne :(
Wszystkie zapachy są bardzo intensywne, cała koperta nimi pachniała :) Podobają mi się, ale szczegółowe recenzję dopiero się pojawią.

Znacie te zapachy? Podobają Wam się? Co o nich myślicie?

Pozdrawiam, Margaritess. :)