wtorek, 20 września 2016

Avon, Planet Spa, Pianka pod prysznic z ekstraktem z nasion Moringa

Przepraszam za chwilową ciszę na blogu, ale chyba dopadło mnie jesienne przesilenie. Postaram się jednak pisać regularnie, bo daje mi to naprawdę dużo radości :)
Dziś przychodzę do Was z kosmetykiem, który jest dla mnie zupełną nowością i nigdy czegoś takiego nie używałam. Mam na myśli oczyszczająco-rewitalizującą piankę pod prysznic z ekstraktem z nasion Moringa z Avon z serii Planet Spa. Nigdy wcześniej nie używałam pianki pod prysznic, wiec byłam bardzo ciekawa tego kosmetyku.
Avon, Planet Spa, Pianka pod prysznic z ekstraktem z nasion Moringa
Pianka zamknięta jest w wygodnej butelce z pompką, dzięki której z opakowania wychodzi nie za duża ilość kosmetyku, ale przynajmniej nic się nie marnuje. Ma bardzo przyjemny, orzeźwiający zapach, który nie utrzymuje się na skórze.
Avon, Planet Spa, Pianka pod prysznic z ekstraktem z nasion Moringa
Kosmetyk ma konsystencję pianki, która jest bardzo przyjemna i delikatna. Niestety bardzo słabo się pieni i dosłownie znika z ciała. Po użyciu na gąbkę praktycznie nic nie zostaje na ciele, aplikowana na samo ciało zachowuje się nieco lepiej jednak i tak nie jestem w stanie się nią umyć... Tak jak wspomniałam, bardzo mało się pieni, kiepsko rozsmarowuje się na ciele, pozostawia jakąś lepką powłoczkę, przez co musiałam myć się drugi raz zwykłym żelem pod prysznic, bo zwyczajnie nie czułam się po niej czysta.
Avon, Planet Spa, Pianka pod prysznic z ekstraktem z nasion Moringa
Pierwszy raz spotykam się z kosmetykiem myjącym, który tak właściwie w ogóle nie myje. No bo jak się umyć czymś co się nie pieni i znika z ciała. Pianka ma pojemność 150 ml i kosztuje około 15 zł ( zależy od katalogu ). Nie jest wydajna, bo na jedno mycie zużyłam chyba pół opakowania a i tak efekt nie był taki jak powinien być.
Avon, Planet Spa, Pianka pod prysznic z ekstraktem z nasion Moringa
Podsumowując, pianka kompletnie się u mnie nie sprawdziła i na pewno do niej nie wrócę. Może używana bez gąbki oraz z większą cierpliwością przyniosłaby zamierzony efekt, ale jakoś nie mam ochoty dawać jej kolejnych szans. Plusem jest opakowanie i gdyby był to żel a nie pianka, to myślę, że moje zdanie byłoby inne :)

A Wy znacie ten kosmetyk? Używałyście tej pianki? Co o niej myślicie?

Buziaki, Margaritess. :)

PS. Zapraszam Was na mój Instagram - KLIK, tam jestem prawie codziennie :)

11 komentarzy:

  1. nie znam tego kosmetyku, ale na pewno nie kupię, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już pomyślałam, że może i ja spróbuję takiej pianki pod prysznic, ale po Twojej recenzji przeszła mi ochota :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pianki do twarzy są bardzo dobre, widocznie ta nie poradziła sobie z zadaniem, ale to bardzo wygodna opcja.

      Usuń
  3. Nigdy nie miałam tej pianki i teraz wiem, że już nie będę mieć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie spodziewałam się, że okaże się być aż takim bublem. Szkoda, bo zapowiadała się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda że taki bubel, bo maseczki do twarzy z tej serii bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurcze nie widziałam tego w katalogu :D Ale może to i lepiej :D

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. juz chyba wieki nic nie zamawialam z avonu...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja ostatnio zamawiam tylko lakiery do pznokci z Avon :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda, że się nie spisała, bo sam pomysł na piankę do mycia jest fajny. Ale co z tego, skoro znika na ciele i nie potrafi się wywiązać z podstawowego zadania - umycia ciała :)

    OdpowiedzUsuń