Na wstępie zaznaczę, że nie mam nic do zdrowego jedzenia czy sportu, ba, nawet sama zawracam uwagę na to co jem, staram się ograniczać słodycze, ale mam słomiany zapał do sportu. Nie afiszuje się z tym, bo nie jestem idealna w tej dziedzinie i nie czuję potrzeby "spowiadać" się z tego co i ile jem. Jednak od dłuższego czasu zewsząd jestem atakowana odchudzaniem, gubieniem kilogramów i zdrowym stylem życia i przyznam, że ten temat zaczyna mi już wychodzić bokiem. Fajnie, że teraz dużo się o tym mówi, że ludzie nawzajem motywują się do zdrowego stylu życia, nie neguję tego. Ale zaczyna mnie już denerwować to, że co rusz na kolejnych blogach, instagramach pojawiają się nowe fanki odchudzania, chociaż odchudzanie to już przestarzałe słowo, teraz to nazywa się ZDROWY STYL ŻYCIA. Nie mówię tutaj o blogach czy kanałach typowo związanych ze sportem, zdrowym jedzenie, bo jeżeli ktoś naprawdę się tym interesuje, zna się na temacie i zakłada bloga po to, aby o tym pisać to okej. Ja mam wtedy wybór - jeżeli mam ochotę o tym czytać to zaglądam tam a jeżeli nie to po prostu nie obserwuje, nie subskrybuje. I nie mam też nic do tego, jeżeli raz na jakiś czas ktoś pokaże zdrowy przepis, zdrowe posiłki czy zmotywuje do ruszenia tyłka z kanapy. Ale obecnie co druga dziewczyna zaczyna walkę ze zbędnymi kilogramami i koniecznie chce o tym informować cały Internet i "motywować" innych ludzi. Kurczę, mnie nie jest potrzebna taka motywacja. Ja mam tak, że jeżeli chce coś zrobić ze swoim ciałem to robię to dla siebie i nie zmotywuje mnie nic poza moim chceniem lub niechceniem. Myślę, że powodem tego nagłego "wysypu" fanek życia fit jest wiosna, zbliżające się lato i wakacje, zawsze wtedy pojawia się "zryw" fanek zdrowego stylu życia, które już jesienią i zimą pozwalają sobie na odstępstwa od normy. Męczy mnie już słuchanie o tym, jak to ktoś zaczyna zmieniać swoje życie, ćwiczyć, odstawia nabiał, mięso, gluten i nie wiem co jeszcze i od razu czuje się lepszym i zdrowszym człowiekiem.
Denerwuje mnie też moda na odstawianie co rusz to innych produktów żywnościowych. I też nie mówię tutaj o tych, którzy ze względów zdrowotnych nie mogą pić mleka, jeść nabiału czy glutenu. Nie mówię też o wegetarianach czy weganach, którzy ze względów ideologicznych i może też zdrowotnych nie jędza mięsa czy produktów odzwieżęcych. Mam na myśli osoby, które uświadamiają innych jak niezdrowy jest nabiał czy gluten. A już przejście na zdrowy styl życia koniecznie oznacza zrezygnowanie z mięsa, no bo przecież teraz to takie modne. I mam poważne wątpliwości czy te produkty faktycznie szkodzą tym osobom.
Naprawdę mam już dość tej mody na odchudzanie i zdrowy styl życia, który sam w sobie nie jest zły, ale jeżeli zewsząd mnie atakuje to nie czuję się z tym dobrze. Dlaczego teraz każda dziewczyna chce być szczupła, mieć idealne ciało? Dlaczego czujemy się gorsze, gdy mamy fałdkę na brzuchu czy cellulit na udach? Dlaczego ulegamy kanonom piękna, które są pokazywane w telewizji czy internecie? Nie jestem gołosłowna, sama też mam porywy tego, że źle czuję się w swoim ciele, mam ochotę zrzucić kilka kilogramów do tego stopnia, że potrafi mi to popsuć dobry nastrój. Po co to wszystko? Czy jest sens odmawiać sobie wszystkiego co lubimy tylko dlatego, żeby mieć idealne ciało? No i najważniejsze, jakie to jest idealne ciało i dla kogo chcemy je mieć, dla siebie czy może dla faceta? Jeżeli podobamy się swojemu mężczyźnie takie jakie jesteśmy - z tym "nieidealnym" ciałem, to dlaczego chcemy się zmieniać? Czemu nie potrafimy siebie zaakceptować?
Napisałam ten post, bo chciałam się trochę wyżalić i poznać Wasze zdanie na ten temat. Jak to mówią, wszystko jest dobre, ale w umiarze. A mnie temat odchudzania i zdrowego stylu życia wręcz rozsadza głowę, bo gdzie nie spojrzę to widzę ten sam temat. Tak jak wspomniałam ja również dbam o to co jem, i to, że nie odżywiam się ultra zdrowo, nie znaczy, że cały dzień siedzę na kanapie i wcinam czipsy :) Ale zaczyna mnie już śmieszyć w kółko wałkowanie tego stylu życia i nakłanianie do tego innych. Szkoda, że tak mało osób motywuję innych do akceptacji siebie, wszyscy motywują do zmian - jak schudniesz będziesz lepiej się czuła, jedząc zdrowo poczujesz się lżejsza, ćwicząc, będziesz miała więcej energii. A może ktoś wcale nie chce tych zmian, po co kogoś na siłę zmuszać?
Ps. We wpisie nie mam na myśli osób z nadwagą, otyłych czy chorych. Doskonale wiem, że nadwaga to choroba i w takim wypadku trzeba zmienić swoje nawyki żywieniowe i przejść na zdrowy styl życia. Pisałam o osobach, które nie mają nadwagi i nie są chore a są obsesyjnie skoncentrowana na swoim wyglądzie.
A co Wy myślicie na ten temat? Denerwuje Was ten temat czy wręcz przeciwnie? Mam nadzieję, że podzielicie się ze mną swoim zdaniem :) Liczę na Was ♥
Buziaki, Margaritess. :)
Gosiu zgadzam się z Tobą, nie lubię tego afiszowania się z dietą, treningami i "nowomodą" na jedzenie. Tym bardziej, że te posty na ogół są kopią internetowych porad i znanych informacji. Wszyscy są nagle fit. Szczególnie po tygodniu ćwiczeń- gro ekspertów.
OdpowiedzUsuńChoć przyznam szczerze, że mi samej czasem przebłyskuje myśl, by coś o swojej zmianie napisać. Ćwiczę ponad pół roku, coraz bardziej dbam o siebie, zrzuciłam parę ładnych kilo i często pojawiają się na blogu komentarze: hej jak to zrobiłaś? Co ćwiczysz? Co jesz?
Więc może i ja kiedyś coś jednak na ten temat napisze. Ale mam nadzieję, że bez wymądrzania:), a co najważniejsze: bez narzucania.
Samoakceptacja jest najważniejsza i mi jej nie brakuje, ale nie brakowało również jak ważyłam 75 kg. Lubię siebie, zarówno w rozmiarze 44, jak i 40 i myślę, że w 36 też bym lubiła.
Byłam 8 lat wegetarianką, ale do głowy by mi nie przyszło, by narzucać innym swój wybór. A te wszystkie gluteny, laktozy, wykluczanie pszenicy uważam za modny wymysł (pomijając oczywiście udokumentowane przypadki nietolerancji czy alergii).
W każdym razie Gosiu fajny tekst:).
Dziękuję Ewo za poświęcenie czasu na zostawienie szczegółowego komentarza :) Jeżeli chodzi o Twoją przemianę - jak najbardziej napisz taki post a ja będę pierwszą, która go przeczyta :) Opisywanie takich zmian i dzielenie się szczegółami jak się to zrobiło jest bardzo fajne i pomocne i do tego nic nie mam :) Gorzej jak ktoś tylko ciągle "gada" i nic za tym nie idzie :)
UsuńSama już drugi miesiąc jestem na diecie (bez spożywania "magicznych" dietetycznych produktów :P) i widzę, że było warto - nie chodzi o same schudnięcie, ale zdrowe jedzenie dodaje energii i pomaga w zwalczeniu wielu dolegliwości (nie boli mnie głowa, brzuch, itp. tak jak przed dietą). Do tego oczywiście trzeba ruszyć tyłek z kanapy :D Myślę, że słowa "dieta" nie należy wiązać z "dietą cud", której będziemy przestrzegać przez miesiąc, a potem hulaj dusza. Zmiana diety powinna wiązać się ze zmianą stylu życia i myślenia na zawsze ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację - samoakceptacja jest najważniejsza. Ja od dwóch lat zmieniłam styl jedzenia, a od roku również intensywnie ćwiczę. Widzę postępy, ale NIE AKCEPTUJĘ DO KOŃCA siebie. Więc nic tego nie gwarantuje, żadne diety czy ćwiczenia (chyba, że na głowę ;)))
OdpowiedzUsuńZ jednej strony jestem dumna z osiągnięć, z drugiej - widzę ile nadal jest do zrobienia. Szklanka jest z wodą do połowy (ani w połowie pełna, ani w połowie pusta ;)))
specjalistów wybieram sama - widzę efekty ich pracy i to wpływa na mój wybór. Siebie do grona specjalistów nie zaliczam. Ale wkurza mnie niemiłosiernie gdy koleżanka, która ćwiczeniami się nie zhańbiła udziela mi rad w ich zakresie. Lub co gorsza stwierdza, że więcej pewnie nie osiągnę, bo TAKA GENETYKA i TEN WIEK :D
Każdy wybiera sam, każdy podąża swoją ścieżką. Zapytana - pewnie bym odpowiedziała jakie jest MOJE zdanie w danej kwestii jedzenia/ćwiczeń. Ale nie wyskakuję z "dobrymi radami", których sama szczerze nie trawię.
Jem nabiał, gluten, mięso. I żyję. :)))
I o to chodzi :) Jeżeli sami chcemy się zmieniać - ćwiczyć, jeść inaczej to bardzo dobrze, ale nie trzeba wszędzie o tym mówić, bo przecież robimy to dla siebie a nie dla kogoś :)
OdpowiedzUsuńPS. Co do akceptacji siebie... Jesteś tak piękną kobietą, o figurze, o której ja mogę tylko pomarzyć i Ty nie akceptujesz siebie? Niemożliwe :)
Zgadzam się w 100% z tym co napisałaś :)
OdpowiedzUsuńMnie osobiście zdrowy styl życia, ćwiczenia, dieta i te sprawy same w sobie nie denerwują. Jednak tak jak piszesz jest coraz więcej osób które afiszują się z tym w internecie. Z jednej strony jak czytałam kiedyś książkę psychologiczną jest to rodzaj motywacji samego siebie - wszyscy wiedzą że się odchudzam więc wstyd przytyć. Jednak uważam że takie blogi, artykuły i tym podobno rzeczy powinny pisać osoby które faktycznie się na tym znają, mają widzę na temat zawartości odżywczych danych produktów, skutków obocznych ćwiczeń etc. a nie osoby, które wczoraj zaczęły 'nowe życie' a już dzisiaj mają swój profil na Instragramie jak to prowadzą własną dietę. Jeśli ktoś osiągnie jakiś rezultat w tym kierunku to jestem jak najbardziej za i popieram wytrwałość i motywację.
OdpowiedzUsuńChociaż jak ostatnio dało się zauważyć na fanpage Ani Lewandowskiej nawet ona się nie znam na wszystkich, nie pamiętam jaki produkt polecała, ale została skrytykowana przez dietetyków, że takie ilości mogą zaszkodzić organizmowi.
Nie warto ślepo patrzeć w przepisy 'idoli' bo nie dość że są tam składniki na które nie stać przeciętnego polaka to jeszcze nie są one bezpośrednio dopasowane do ciała i stanu zdrowia danej osoby.
Jeśli już chcemy przejść na taki tryb życia to uważam że wizyta u dietetyka i dobranie odpowiedniej diety, ilości dziennego zapotrzebowania na kalorie itd. to jedyne rozsądne rozwiązania.
A ćwiczenia? Dobrze zacząć pod okiem instruktora bo czasem można sobie bardziej zaszkodzić niż pomóc.
Bardzo mądre słowa! Zapomniałam w swoim tekście dodać właśnie o ćwiczeniach i o tym, że mogą być one dla nas szkodliwe. A "najlepsze" jest to, ze afiszują sie z tym osoby, które tak naprawdę wcale nie potrzebują schudnąć ( jedyne one uważają, że muszą ). Niewiele jest osób otyłych, które pokazują się na Instagramie i "uczą" innych jak schudnąć.
UsuńPomyśl co ja muszę mieć w pracy jak pracuje ze mną 13 innych dziewczyn i jedna z nich w tamtym roku mega schudła(wizyta u dietetyczki itp) - w sumie nie miała z czego chudnąć ponieważ wyglądała "normalnie". A teraz od roku każda "ćwiczy" i "je zdrowo".(można zauważyć taki wyścig i wychwalanie się kto co zjadł a ile zrzucił).
OdpowiedzUsuńW końcu ile można tego słuchać.
No to nieźle, serdecznie Ci współczuję. Chyba by mnie to psychicznie przygniotło. Niech sobie jedzą jak chcą, ale po co o tym mówić przy wszystkich?
UsuńObsesyjne koncentrowanie się na ciele idealnym od dawna mnie zadziwia. No, ale ja maluję paznokcie częściej niż standard nakazuje ;) Mam w rodzinie takiego z obsesją siłowni, wybrzydza, nie jada tego czy tamtego tylko babcia po udarze wymienia i podstawia pod nos to, co hrabia zje. Nie podobają mi się kobiece ciała z mocniej zarysowanymi mięśniami, u facetów też. Jestem w takim wieku, że bardziej interesuje mnie forma narządów wewnętrznych :D
OdpowiedzUsuńZ jednej strony moda na odchudzanie jest ok. Ale gdy robimy to źle, no to cóż... nic dobrego z tego nie będzie.
OdpowiedzUsuńMój blog ♥ Serdecznie zapraszam !