Zaraz po przyjeździe pogoda nas nie rozpieszczała, ciemne chmury, deszcz i burza, ale na szczęście najgorsze przeczekaliśmy w kawiarni widokowej Cafe Tygodnik Podhalański :)
Później pogoda się poprawiła a na kolację zjedliśmy grilla :)
Tego samego dnia wybraliśmy się jeszcze na spacer do Tatrzańskiego Parku Narodowego
Drugiego dnia wybraliśmy się do Doliny Gąsienicowej a konkretnie na Halę Gąsienicową. Wybraliśmy trasę przez Boczań a powrót Doliną Jaworzynki.
Schronisko Murowaniec na Hali Gąsienicowej
Kawka ♥
Taką mieliśmy drogę powrotną, ale daliśmy radę :)
Wieczorem zrobiliśmy sobie spacer po Równi Krupowej :)
W kolejnym dniu pogoda nie dopisywała więc można było poleniuchować w pokoju i na balkonie :)
Jednego dnia byliśmy w Bukowinie Tatrzańskiej w nowej restauracji Magdy Gessler - Schronisko Smaków. Było tak fajnie, że chyba zrobię o tym oddzielny post :)
Kolejnego dnia wybraliśmy się do Aqua Parku, gdzie chłopak uczył mnie pływać, ale nie mam żadnych zdjęć z tego miejsca. Kolejny dzień to wyprawa na Kasprowy Wierch - wchodziliśmy prawie 4 godziny, ale było warto. Wejście i zejście dało mi w kość, ale było warto :)
Jesteśmy u celu :)
Piękne widoki, choć zdjęcia i tak tego do końca nie oddają :(
Kolejny dzień to ostatni dzień naszej wędrówki. Znowu zawitaliśmy na Kasprowym, ale tym razem wjechaliśmy na niego kolejką a następnie zrobiliśmy sobie "spacer" po czerwonych Wierchach, choć nie przeszliśmy ich całych, odbiliśmy szlakiem na Giewont a później na Dolinę Strążyską, aby wrócić na dół. Pogoda w drodze powrotnej zrobiła się okropna, silny wiatr, deszcz, grad w do tego ciężki szlak powrotny po skałach - tego się nie spodziewałam, ale jestem bardzo dumna, że daliśmy radę i cieszę się, że góry mimo złej pogody okazały się dla nas łaskawe :)
Pod kolejką jest szlak, którym wchodzi się na Kasprowy :)
Kawka na Kasprowym ♥
Widoczki :)
Szlak na Czerwone Wierchy wiedzie na przemian po polskiej oraz po słowackiej stronie. Przez dłuższy czas szlak idzie tylko po słowackiej stronie, więc słowackie Tatry również mam zaliczone :)
Tu już po słowackiej stronie
Tu również :)
Kopa Kondracka 2005m n.p.m, pierwsze 2000 m za nami :)
Widok z Kopy Kondrackiej. Właśnie wtedy pogoda się popsuła i zaczęliśmy schodzić. Nie mam żadnych zdjęć z tych ekstremalnych warunków.
Nie obyło się też bez spaceru po Krupówkach :)
To już wszystkie zdjęcia, które chciałam Wam pokazać. Mam nadzieję, że dotrwałyście do końca i wszystkie obejrzałyście :) Było cudownie, już tęsknię i chcę tam znowu pojechać choć zostały nam już same wysokie szczyty i nie wiem czy dałabym radę na nie wejść:)
Zapraszam Was na mojego Instagrama - KLIK. Zrobicie mi wielką przyjemność obserwując mnie :) Na pewno jeszcze przez jakiś czas będę wrzucać tam zdjęcia z mojego wyjazdu :)
Podobała Wam się moja wyprawa? A gdzie Wy się wybieracie na wakacje?
Buziaki, Margaritess. :)
Jak dobrze pójdzie to też odwiedzę zakopane jeszcze w tym sezonie :)
OdpowiedzUsuńPierwsze razy! Super!
OdpowiedzUsuńA i urlop widzę udany:). Piękne widoki.
Widoki są obłędne. Raz byłam w Zakopanem i zawsze miło wspominam ten wyjazd :)
OdpowiedzUsuńZakopane jest piękne :) Byłam już kilka razy i chętnie pojadę jeszcze nie raz :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńSUper urlop Gosiu, dawno nie byłam w polskich górach a chętnie bym się wybrała!
OdpowiedzUsuńgóry są takie piękne, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńByliśmy parę lat temu i stanęliśmy na Giewoncie :)
OdpowiedzUsuńPozazdroszczę takich widoków - wspaniała wycieczka ach :)
OdpowiedzUsuńO jak cudownie...mogę powzdychać do takich pięknych widoczków:)
OdpowiedzUsuńJa się już nigdzie nie wybieram. Pozostały mi wirtualne podróże, ale i one sprawiają mi przyjemność:)