Ten tydzień był naprawdę super! Pogoda dopisywała, zrobiła się piękna wiosna. Przymknę okno na ten jednodniowy deszcz. Codziennie coś się działo a mnie dopisywało sporo energii. Zrobiłam dwie rzeczy po raz pierwszy i ogromnie się cieszę, że się odważyłam. Zaraz się dowiecie o co chodzi :)
Poniedziałek zaczął się ogarnianiem spraw komputerowych, do których w weekend nie mam głowy :) Weekendy zazwyczaj spędzam rodzinnie, z chłopakiem, rodziną, znajomymi, więc nie siedzę wtedy w Internecie. Później wybrałam się do mojej wieloletniej koleżanki i jej uroczego synka - pobawiliśmy się w piaskownicy :))
Była tak piękna pogoda, że po powrocie marzyłam tylko o czymś zimnym do picia :) Padło na colę z lodem i cytryną. Wiem, że to nie najzdrowsza opcja i w dodatku bardzo słodka, ale taka jedna bardzo zimna szklanka coli potrafi ukoić moje pragnienie. Kolejne łyki są już faktycznie bardzo słodkie.
Wtorek to dzień... lenia? Nie dla każdego, ale dla mojego kota na pewno :D Pogoda znowu dopisywała a ja porobiłam trochę porządków na podwórku, czego nie udokumentowałam. Ale macie za to buszującego w kwiatach kota :))
W środę wybrałam się drugi raz w życiu do kosmetyczki :)) A pierwszy raz na pedicure. Wiosna to czas kiedy należy zadbać o swoje stopy a ja nie lubię i nawet nie potrafię tego robić, dlatego zrobiłam sobie taki prezent i poszłam do kosmetyczki. Pani perfekcyjnie zajęła się moimi stopami, teraz są gładziutkie i wyglądają jak nowe :D Dodatkowo poprosiłam o czerwień na paznokciach i jest szał ciał :))
W czwartek w końcu poszłam do... fryzjera! A konkretnie fryzjerki :) Jeżeli pamiętacie mój wpis o planach na wiosnę - KLIK, to wiecie, że bardzo chciałam skrócić włosy, ale też bałam się pójść do fryzjera w obawie przed zniszczeniem włosów. Raz już miałam sytuację, w której od fryzjera wyszłam zapłakana i nie chciałam tego powtórzyć :) Nie chciałam dużej zmiany, chciałam trochę skrócić włosy i wycieniować po bokach. I tak też się stało :) Straciłam około 10 cm włosów, od razu poczułam się lżejsza i muszę przyznać, że mi się podoba :) Na pierwszy rzut oka zmiana jest niewielka, ale ja widzę różnicę.
Ten tydzień obfitował również w piękny zapach bzu w domu :)
W piątek był dzień Mamy a więc świętowaliśmy :) To mój mały prezencik dla Mamy oraz szarlotka własnej roboty. Muszę przyznać, że szarlotka to chyba moje popisowe ciasto, nie znam osoby, której by nie smakowała :))
Taki był mój tydzień a jaki był Wasz? :) Czekam na Wasze komentarze ♥
Buziaki, Margaritess. :)
też muszę w końcu wybrać się do fryzjera:)
OdpowiedzUsuńU mnie też ten tydzień był udany :)
OdpowiedzUsuńMi się od coli jeszcze bardziej chce pić zawsze, tylko zwykła woda pomaga. :)
OdpowiedzUsuńMasz śliczne włosy, zazdroszczę! ;)
Też mam obawy co do fryzjerów. Dlatego zaczęłam sama ścinać końcówki i włosy odżyły.
Mój tydzień szybko mija. W sumie to chyba nic ciekawego nie robiłam.
Pozdrawiam :)
Kotek słodki :D
OdpowiedzUsuńja też w końcu muszę odważyć się i iść do fryzjera :P wiem, że moje włosy potrzebują tego, ale jakoś tak... szkoda mi podcinać :P
OdpowiedzUsuńjaki kochany kiciuś <3
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/05/dark-blue-jacket.html
Ale się zgrywamy Gosiu, ja w piątek też pierwszy raz byłam na profesjonalnym pedicure, zawsze robiłam sama ale zwykły lakier nie jest tak trwały, teraz też mam czerwień, hybrydę :) wypróbowałam na dłoniach i zdecydowanie wolę. A do fryzjera idę w środę :)
OdpowiedzUsuńTo faktycznie się zgrałyśmy :) Mam nadzieję, że po fryzjerze będziesz również zadowolona :)
UsuńJa już od dłuższego czasu planuję iść do fryzjera - mam tak zniszczone włosy :/ śliczny kocurek ;)
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
Tylko nie ścinaj z długości bo masz super ;)
OdpowiedzUsuńhttps://sk-artist.blogspot.com
To zdjęcie było zrobione tuż po fryzjerze, z długości ścięłam niewiele jak widać :) Dziękuję :)
UsuńDobra pogoda to 50% sukcesu :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mój blog ♥ Serdecznie zapraszam !